Po pojawieniu się sklepów internetowych wszyscy myśleli, że te stacjonarne zatrzęsą się w posadach. Dziś prawidłowa integracja wielu kanałów sprzedaży sprawia, że online i offlline wzajemnie się uzupełniają, spełniając coraz większe wymagania klientów.

Wygoda klientów, dostępność produktów o każdej porze i w każdym miejscu, a także większa lojalność wobec marki, a co za tym idzie także wyższe zyski – te wszystkie korzyści zapewnia omnichannel. Jest to trend, który w Polsce dopiero się rozwija jednak na świecie jest już stosowany od dawna, i to na dużą skalę.

Jak omnichannel działa w praktyce?

Wyobraź sobie, że idziesz do sklepu stacjonarnego z ubraniami. Przymierzasz coś co przypadło Ci do gustu, ale nie ma niestety Twojego rozmiaru. Jeśli sklep stosuje zasady omnichannel, bez problemu będzie można zamówić potrzebny rozmiar albo wybrać inny kolor tego samego stroju za pomocą smartphone’a czy tabletu, a odpowiednie ubranie szybko zostanie dostarczone pod wskazany adres. Być może przeglądając sprzęt RTV na stronie internetowej znajdujesz kilka modeli, które Cię interesują pod kątem parametrów. Również online sprawdzasz, w jakim stacjonarnym sklepie są dostępne wybrane modele. Na miejscu testujesz czystość obrazu telewizorów, rozstaw klawiatury na smartphonie, czy jakość zdjęć aparatu. Kupujesz na miejscu albo zamawiasz online jeśli potrzebujesz dłuższej chwili na zastanowienie się co wybrać. Synergia, integracja, wielokanałowość – to właśnie charakteryzuje omnichannel.

(Nie)standardowo się opłaca!

Działania z zakresu omnichannel wymagają dużych nakładów pracy ze strony sieci handlowej. Wprowadzenie na strony internetowe wszystkich bądź chociaż większości dostępnych towarów i ich odpowiednia integracja ze stacjonarnym sklepem nie jest zadaniem łatwym. Dochodzi do tego jeszcze wiele elementów technicznych, jak stworzenie strony responsywnej – dostosowującej się do rozdzielczości ekranu, która będzie posiadać przyjazny klientowi interfejs i bez zarzutu działać na każdym sprzęcie czy to laptopie, tablecie, smartphonie czy nawet info kiosku. Jednak z pewnością działania te w ostateczności będą bardzo opłacalne zarówno dla sklepu jak i klienta.

Szczególnie korzystne efekty mogą przynieść niestandardowe akcje, a także pomysłowe aplikacje. Kilka lat temu zachwyt na całym świecie wzbudziła akcja koreańskiego Tesco. Marka zdecydowała się stworzyć w podziemiach metra wirtualny sklep, dzięki, któremu każdy kto oczekiwał na metro, mógł skanując QR kod zrobić zakupy online.

https://www.youtube.com/watch?v=nJVoYsBym88

Współcześnie mamy do czynienia ze znacznie bardziej rozbudowanymi projektami. Przykładem na to, tym razem ze świata mody jest aplikacja Fashionote. W efekcie możliwa jest integracja ze sklepami internetowymi… magazynów modowych. Dzięki temu interaktywnemu notatnikowi modowemu, zamiast notować numer referencyjny produktu, wystarczy zeskanować stronę gazety smartphonem, a aplikacja rozpozna produkty i przekieruje klienta bezpośrednio do sklepu, w którym można otrzymać towar. Aplikacja pozwala także na zapisanie informacji o danym produkcie, dzięki czemu z łatwością będzie można znaleźć go w sklepie stacjonarnym. Użytkownicy mogą dodatkowo liczyć na zniżki podczas zakupów.

Znane marki coraz częściej i chętniej otwierają się na tego typu działania. To model funkcjonowania sieci handlowych, który jest skazany na sukces. Przynajmniej do czasu, gdy rynku nie ogarnie kolejna rewolucja.


Promuj biznes na łamach MARKETINGLINK!

Zobacz możliwości reklamy w portalu