Pełzająca rewolucja algorytmu Google
Tydzień temu Google po raz kolejny zaktualizowało algorytm swojej wyszukiwarki. Nie zauważyłeś tego? Nic dziwnego, ta zmiana ma zupełnie inny charakter niż poprzednie.
Tydzień temu Google po raz kolejny zaktualizowało algorytm swojej wyszukiwarki. Nie zauważyłeś tego? Nic dziwnego, ta zmiana ma zupełnie inny charakter niż poprzednie.
Tydzień temu Google po raz kolejny zaktualizowało algorytm swojej wyszukiwarki. Nie zauważyłeś tego? Nic dziwnego, ta zmiana ma zupełnie inny charakter niż poprzednie.
Jak donosi Search Engine Land nowa wersja algorytmu googlowskiej wyszukiwarki została wprowadzona 18 lipca i nosi nazwę Google Panda 4.2. Ta zmiana była od dłuższego czasu oczekiwana, bo od poprzedniej (Google Panda 4.1) już minęło dziesięć miesięcy.
Jeżeli po usłyszeniu o aktualizacji rzuciłeś się przeglądać Google Analytics dla swojej strony, to prawdopodobnie nie zobaczyłeś żadnych znaczących zmian. Czy to znaczy, że jej pozycja w wynikach wyszukiwania nie zmieni się? Niekoniecznie. Panda 4.2, w odróżnieniu od swoich poprzedniczek, ma wprowadzać zmiany stopniowo. Jej algorytm ma na bieżąco analizować wyniki wyszukiwań i jakość stron a następnie na tej podstawie wprowadzać zmiany w rankingu. Cały proces uczenia się jest przewidywany na kilka miesięcy. Czy po tym nadejdzie kolejna Panda, czy też z powodu możliwości samodoskonalenia się algorytmu ta aktualizacja jest ostatnią – tego Google nie ujawnia.
Tradycyjnie Google nie podaje też listy wprowadzonych zmian. Rozgrywka pomiędzy programistami najpopularniejszej wyszukiwarki a specjalistami od SEO jest traktowana przez tych pierwszych jak wyścig zbrojeń pomiędzy kontrolą antydopingową a nieuczciwymi sportowcami. Dlatego nie chcą oni ujawniać swojego arsenału. Różnica jest jednak taka, że w tym przypadku to Google jest o krok do przodu.
Rąbek tajemnicy, który firma z Mountain View ujawnia, to procent stron anglojęzycznych, których wyniki prawdopodobnie się zmienią – ma to być od 2% do 3%. To niewiele, poprzednie dwie aktualizacje miały wpływ na prawie kilkukrotnie większy procent stron.
Znamy również przyświecający tej firmie cel: pozbycie się z wyników wyszukiwania spamu i stron pozycjonowanych przy użyciu „czarnego SEO”. Czyli też nic nowego. Problem w tym, co Google uznaje za ciemną stronę mocy. Prawdopodobnie, gdyby to było tylko możliwe, wszystkie metody poprawiania pozycji strony byłyby zabronione. Dla Google idealna strona to taka, która zawiera dobrą treść i nie stosuje żadnych pozycjonerskich sztuczek. Kolejne aktualizacje algorytmu to próby doprowadzenia do tego, żeby tylko takie strony znajdowały się na górze wyników wyszukiwania.
Ponieważ zmiany spowodowane aktualizacją algorytmu będą powolne, trudno będzie odpowiedzieć na klasyczne pytanie pozycjonerów: „za co Google nagradza a za co karze?“. Wiadomo natomiast co jest najważniejsze i za co na pewno zostaniemy nagrodzeni. To content, content i jeszcze raz content. Google podkreśla niezmiennie, że treść jest najważniejsza, a i poprzednie aktualizacje też szły w tę stronę.
A co z pozostałymi metodami SEO? Tu trzeba być ostrożnym. Nie możemy ich całkiem pominąć, bo porzucając te skuteczne zostaniemy w tyle za konkurencją. Ale ponieważ nowy algorytm jest wielką niewiadomą, lepiej używać ich z umiarem oraz przez najbliższe miesiące nieustannie obserwować wyniki swojej strony.
Promuj biznes na łamach MARKETINGLINK!
Send this to a friend